wtorek, 8 listopada 2016

Norek - błagamy o dom, chociażby tymczasowy....



Nazywam się Norek, ale czy to coś znaczy dla mnie lub dla Ciebie?
Urodziłem się ok. 10 lat temu. Mówią, że jestem seniorem.
To także nic dla mnie nie znaczy, nie rozumiem znaczenia tych słów.
Pamiętam jeszcze dawne czasy – te dobre czasy, kiedy byłem szczeniakiem.
Razem z rodzeństwem biegaliśmy wesoło naokoło naszej mamy. Mama nie mogła biegać z nami, miała na szyi łańcuch.
Podobno nasze pojawienie się na świecie było wypadkiem przy pracy... Zwał jak zwał. Mama mówiła, że takich wypadków było więcej. Kiedy przyszliśmy na świat miała 10 lat.
10 lat, 18 cieczek x 8 szczeniaków.
Miałem 143 braci i sióstr. Przyrodnich.
Co się z nimi stało?
Część zmarła kilka lub kilkanaście tygodni po urodzeniu. Część została utopiona, część uśpiona. Część znalazła nowe miejsca – podobno mają się świetnie. Kojec 2x 2 na 8 więcięcj lat. A może łańcuch i wejście do stodoły. W misce chleb z mlekiem i resztki. A moje siostry co rok rodzą moich siostrzeńców. Moi siostrzeńcy powielają los moich sióstr i braci. A moi bracia? Taki sam los.
Co z ich dziećmi?? Byliśmy taką małą rodziną. I nadal jesteśmy. Z setek pozostały nawet nie dziesiątki, reszta nie żyje.
Szczeniaki z miotów zimowych miały pecha – były za małe aby przeżyć mrozy w rozpadającej się budzie, z matką, która nie miała czym ich karmić.
Czy na pewno miały pecha? Czasami myślę, że miały szczęście – nie cierpią już...
Kiedy miałem 3 mce pojechałem do nowego „domu”, przecież gospodarz musi mieć psa.
Dowiedziałem się jak czuła się mama – na powitanie zapięto mi łańcuch na szyję i przydzielono miejsce w stodole, gdzie mogłem chociaż trochę się ogrzać w bardzo zimne noce.
Dorastałem. Mimo, że nie znałem innego życia , nie godziłem się z tym ,którym przyszło mi żyć.
Uciekałem. W końcu założono mi ciasną obrożę, która została na długo. Ja rosłem, ona nie.
Mam blizny na szyi, chyba nigdy nie odrośnie mi sierść.
Rany po obroży, która wrosła mi w skórę. Rany po ludzkiej bezduszności i okrucieństwie.
Uratowano mnie. Tylko po co?
Obecnie mieszkam w schronisku.
Gdyby nie inne psy, które miały kiedyś dom i opowiadały mi o tym , byłbym święcie przekonany, że to najlepsze miejsce na świecie.
Ale od towarzyszy mej niedoli wiem, że może być inaczej.
Długo walczyłem. Biegłem do kraty na widok odwiedzających.
Machałem ogonem, lizałem po rękach. Po co mi to było? Z każdym odchodzącym człowiekiem znikał kawałek mojego serca.
Teraz nie mam już nic. Jestem chory. Miałem ropnia w gardle. Schudłem, nie mogłem jeść.
Uratowali mnie.
Po co?
Może to właśnie Ty każesz im przestać. Proszę, przemów im do rozsądku, bo myślą tylko sercem. Ja nie mam już siły, chcę odpocząć.
Nie chcę oglądać świata zza krat.
Chciałem być kochany, nie zostało mi to dane.
Jestem starym, zmęczonym psem. Nie mam już siły. Nie mam dla kogo żyć.
Wiesz jak to jest, zrezygnować?
Mimo wszystko wciąż mam wątłą nadzieję – robię do dla nich, aby nie musieli powiększać cmentarzyska straconych nadziei i bezsensownych marzeń.
Proszę – to moje ostatnie wołanie.
Pokaż mi czym jest dom, odpłacę jak będę umiał.
Znam ciemną stronę życia.
Chcę poznać jasną.
Czy to tak wiele?
Kochał bym z całych psich, gdybym tylko miał kogo...
… Norek

Norek od 2 lat czeka na DOM w schronisku w Racławicach koło Miechowa.
Jest psiakiem średniej wielkości ok. 20 kg. Kochanym , spokojnym bezproblemowym.
Czeka tylko, aż komuś mocniej zabije serce.
Czy umrze bezdomny?

Kontakt:

Iwona 793993779

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz