niedziela, 11 grudnia 2016

Misty - po co wszystko było??/



Nazywam się Misty i jestem malamutem.
A może kiedyś byłam?
Oj byłam... Biegałam z wiatrem w uszach gryząc morskie fale. Wyłam na tylnym siedzeniu Twojego auta, bo przecież jedziemy za daleko. Śpiewałam jak opętana, kiedy szykowałeś mi żarełko. Skakałam jak piłka od ping ponga, kiedy brałeś do ręki smycz – wiedziałam, że idziemy na spacer. Udając, że mnie nie ma wpychałam się pod koc, kiedy ucinałeś sobie popołudniową drzemkę. Kradłam kotlety z blatu. Z pasją godną lepszej sprawy żułam sznurówki od Twoich butów.
Udawałam, że nigdy mnie nie było w miejscu, w którym zostało skradzione z Twoje jedzenie...
Kochałam Ciebie, a Ty kochałeś mnie.
Zaakceptowałam Twoją żonę, mimo tego, że nie przepadała za psami.
Poznałam Twoje dzieci, które pokochałam jak własne. Uczyły się chodzić,chwytając za moją sierść i uszy. Podczas awantur o moją sierść na dywanie i koszty moich szczepień starałam się zniknąć.
Wiedziałam, że zawsze staniesz po mojej stronie. Po ciężkim dniu zabierałeś mnie na spacer. Długi i intensywny – abyśmy oboje mogli zapomnieć. Udawało się. Ja tarzałam się w liściach, a Ty się śmiałeś. Wciąż pamiętam ten śmiech – teraz w snach.
Później wyjechałeś – podobno za chlebem. Zabrałeś całą rodzinę. Całą, z wyjątkiem mnie. Nigdy nie byłam Twoją rodziną, prawda? Ty byłeś moją. Innej nie miałam i nie chcę.
Kiedyś spałam, przykryta kołderką Twojej miłości, teraz śpię przykryta kołderką śniegu.
Zostawiłeś mnie – jak mogłeś?
Mówiłeś, że po mnie wrócisz. Czekałam tyle lat...
Nie wrócisz, prawda?
Lata życia na uwięzi przy budzie zbierają swoje żniwo.
Coraz trudniej jest mi się podnieść, coraz trudniej znieść razy, które spadają na moją głowę.
Oddałeś mnie do dobrego domu. Dom był dobry według Ciebie – bo chciał mnie wziąć. Niby Twoja rodzina.
To nie jest dom – to piekło. A ja żałuję, że nie uśpiłeś mnie wtedy, kiedy jeszcze miałeś jakąkolwiek władzę nam moim życiem.
Czy wiesz jak to jest pokazać komuś kawałek nieba, a później skazać go na gehennę?
Gdybyś wysłał mnie do psiego domu starców czy do schroniska  – może bym zrozumiała.
Ale dlaczego skazałeś mnie na los gorszy od piekła?
Nie chcę tu być. Nie chcę być bita za każdy ruch, wycie, krzywe spojrzenie.
Nie zasłużyłam na to.
Miałam być królową – malamucia królową. Zrobiłeś ze mnie malamucią żebraczkę...
Po raz kolejny pytam, jak mogłeś? Nie potrafisz kochać...
Ja potrafię i wciąż kocham Ciebie.
Znowu idą Święta. A ja w mojej budzie, na mojej uwięzi popatrzę na Wasze szczęście przez szybę.
Tak, przyjeżdżasz na Święta. Jednak ja jestem poza strefą Twoich zainteresowań. Wy będziecie się dzielić opłatkiem przy choince, a ja będę zamarzać przy budzie... Jakieto chrześcijańskie...Tak, bracia mniejsi...
Jak mogłeś? Złamałeś moje malamucie serce.
Warto było?
Pozwól mi odejść, nie chcę już żyć z Tobą ani z Twoją rodziną.
Zawiodłeś mnie.
Popełniać błędy jest rzeczą ludzką, wybaczać psią.
Wybaczam, tylko pozwól mi odejść


1 komentarz: