wtorek, 9 sierpnia 2016

Po prostu Sara



Powyższe zdjęcie nie ukazuje prawdziwej Sary - pokazuje Sarę, stateczną,
zamyśloną, trochę smutną.
To zdjęcie było wypadkiem przy pracy. Sara była inna- pełna życia, jak
żywe srebro pojawiała się wszędzie,
Wiecznie uśmiechnięta, zadowolona, gotowa do psot.
Zakochana w ludziach- po psiemu i na maxa.
Wystarczyło na nią spojrzeć, a ona już umierała z radości.
Głośna Sara , która tyle lat potrafiła domagać się swojego.
Poznaliśmy jej różne oblicza.
Sara szalona- której wystarczyło jedno słowo, aby rzuciła się w wir zabawy, radości i szału.
Sara pocieszycielka - która w cięższych chwilach robiła wszystko, aby wywołać uśmiech na twarzy opiekunki.
Sara Wariatka- która tak dawała w "pióro" za bachora, że często opadały ręce.
I w końcu Sara nauczycielka- pies, który pokazał innym, oszukanym przez życie i ludzi psom, jak być szczęśliwym psem.
Bez sprzeciwu przyjęła do własnego domu 2 rottki, jednego po drugim.
Pokazała im bezbłędnie jak być niegrzecznym psem. Z chirurgiczną precyzją uświadomiła czego robić nie wolno,- ku uciesze psów i rozpaczy ludzi. Nauczyła kochać- bezinteresownie i mocno- po psiemu.
Nauczyła, że życie potrafi dawać radość. Pokazała, że we dwójkę, w trójkę czy w czwórkę w psio ludzkiej rodzinie może być normalnie.
Odchowała szczeniaki. - nie swoje. Bezdomne, wyrzucone. Dała przykład i psom i ludziom.
Przykład na to , że można bezinteresownie pomóc i kochać.
Sara była psem, przy którym nie można było się nudzić. Psem, który samym swoim byciem, obecnością i uśmiechem sprawiał, że zza chmur wyglądało słońce.
Sara - ruda strzałą, która biegła nawet wtedy, kiedy stała.
Sara która witała gości z wszystkimi zębami na wierzchu- uśmiechała się całą sobą. Bo oprócz uśmiechu towarzyszył nam merdający w szaleńczym tempie ogon, głośne szczekanie- " mamo, mamo goście do MNIE przyjechali, wpuść ich".
Sara, która umarła- tak miała dobre życie.
Lepszego żaden pies mieć nie może.
Ale czy to coś zmienia? Czy ten fakt poskleja złamane serca opiekunów?
Nie... Sary już nie ma. Siedzi sobie na chmurce razem z Puckiem i rudą, przedsiębiorczą łapą wciąż wskazuje kolejne psy, którym pomagamy.
Znów się uśmiecha- po swojemu. Bo wie, że nigdy nie zostanie zapomniana. Wie, że sama tyle razy przyłożyła łapę do pomocy.
A za wiele lat to właśnie ona zewie się do szaleńczego biegu za Tęczowym Mostem, aby przywitać ukochaną opiekunkę, którą tak dawno pożegnała i o której nigdy nie udało jej się zapomnieć.
" Ja wciąż czuwam, jestem i patrzę na Ciebie,
Nie płacz, tak musiało się stać,
nadal Cię kocham, tak samo mocno jak Ty mnie, 
poczekaj i kochaj kolejnego psa"
Sara...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz