niedziela, 24 lutego 2013

Alf i Berni w akcji -ODCINEK 4- gościnnie występuje Olaf

Goście

-Berni przestań się śmiać bo zaraz skrętu żołądka dostaniesz!!
-Że co? No może i dostanę , ale chyba z głodu, minęły już 2 godziny od śniadania!! Jak ja wytrzymam do popołudnia?
-Skup się na śmiechu, jak tak dalej pójdzie Twoja głupawka potrwa nawet do wieczora.
-No Alf ale nie mów że to nie było śmieszne...
-No było , ale ileż można śmiać się z tego samego.
-Ej chłopaki ale o co chodzi- Olaf, hotelowa syrena alarmowa również chciał wiedzieć co się stało. Niestety podczas całego zdarzenia wył zbyt głośno aby cokolwiek usłyszeć.
-Olek, Ty to się chyba nigdy nie ogarniesz... Widziałeś ludzi którzy byli tutaj rano?
-No kątem oka, byłem zajęty bardzo..
-Tak, wiem , próbowałeś pozbawić nas wszystkich zdolności słuchu..
-Alf, wiesz, dzień jak co dzień, trzeba się czymś zająć. Ja lubię powyć więc co sobie będę żałował i tak nikogo to nie obchodzi.
-Nikogo jak nikogo, moje bębenki są na wykończeniu a tak się nieszczęśliwie składa że jesteśmy sąsiadami.
-Dobra będę wył trochę ciszej. Opowiadasz czy nie?
-No opowiadam. Tak jak już pytałem- kojarzysz ludzi którzy byli dzisiaj rano?
-No kojarzę.
-Chcieli adoptować psa, przyszli żeby nas pooglądać.
-I co , i co? Ktoś wychodzi na wolność?
-Ehe, ja Ty i Berni, wszyscy razem do jednego domu.
-Bardzo śmieszne Alf, bardzo śmieszne...
-W każdym razie po tym jak ONA powiedziała im że Berni ma 6 lat a oni zapytali czy jeszcze urośnie nadstawiłem uszu, coś mówiło mi że będzie zabawnie.
-I było?
-No raczej... Chodzili od bosku do boksu, na Ciebie też się gapili. Chyba nawet im się podobałeś , ale kiedy zobaczyli że utykasz na łapę , wymamrotali „na co komu kaleka” i poszli dalej. Pytali o psa z rodowodem, szczeniaka chcieli najbardziej. Jak ONA im powiedziała że szczeniaka z rodowodem to najlepiej w hodowli kupić to miny mięli bezcenne.
-Hłe hłe hłe...
-Berni, cicho być ! OPOWIADAM!!
-No właśnie , on opowiada!!
-No i w końcu dotarli do naszych szczeniaków. Prawie zaczęli piszczeć na ich widok.
-Chcieli się z nimi pobawić i pogłaskać więc zarządali żeby wypuścić je na wybieg..
-Nie...
-Tak...
-Hłe , hłe , hłe- Olaf też nie wytrzymał.
-Więc możesz sam sobie dokończyć jaki finał miała cała historia?
-Wyszli brudni i potargani?
-No a jakże by inaczej. Nasze słodkie bachorki spisały się na medal... Nie ma to jak test na szczeniaka.
-Czyli wymiękli?
-No nie ma to tamto, założę się że już ich tu nie zobaczymy. Chyba dotarło do nich że pies to nie pluszowa maskotka która pachnie i ładnie wygląda.
-Skąd oni się biorą?
-Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję że nie rozmnażają się przez pączkowanie...
-Ja tam bym się cieszył, przynajmniej częściej byłoby się z czego pośmiać...
-jak wychodzili zatrzymali się przy moim boksie, próbowali wpychać paluchy przez kraty żeby mnie pogłaskać. Byli bardzo zaskoczeni kiedy zacząłem warczeć...
-Chciało Ci się?
-No niby nie, ale miałem jeszcze nadzieję że może dam im do myślenia. Wiesz chyba nie ciężko się zorientować że dla psa po przejściach obcy ludzie chcący wejść z nim w bezpośredni kontakt zwłaszcza w jego „mieszkaniu” nie muszą być czymś fajnym. Ostrzegłem ich-uczciwie. Przecież bym ich nie ugryzł- za dużo wstydu bym JEJ narobił.
-Czyli skończyło się na kolejnej ucieczce..
-No tak ale może to i lepiej, kto by chciał zamieszkać w „ domu” gdzie masz tylko ładnie wyglądać a jak pojawi się tylko cień problemu to od razu dostajesz wylotkę
-No chyba nikt. To ja już wolę mieszkać tutaj, przynajmniej wiem czego się spodziewać.
-No ja też wolę. Tylko czasami zastanawiam się jak wygląda inne życie...
-Ja wiem. Nadal pamiętam... Tylko co mi z tego??
-Przynajmniej masz jakieś wspomnienia.. Ja najlepsze wspomnienia mam stąd...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz