piątek, 9 listopada 2012

Hotelowe pogaduchy czyli Alf i Berni w akcji odcinek 2



ODCINEK DRUGI+ NASZE CHŁOPAKI PLUS ARES 

Nasi weseli bohaterowie musieli zmierzyć się z konkurencją. Wielką niespodzianką był dla nich fakt że nie mają monopolu na zakłócanie ciszy nocno-porannej. Drzemali słodko na swoich kocykach nie śniąc nawet o nadchodzącym kataklizmie. Alf właśnie przewracał się na drugi bok śniąc o wielkiej , pachnącej kości kiedy jego uszy zostały skatowane najbardziej piskliwym dźwiękiem jaki w życiu słyszał.
Ulalala aj law ju bejbe u lalalala law mi tuuuuuuuunaaaaaaaaaaaaajtttt!!!!!!!!!!!!!!!- wesoło zaintonował Ares przytupując łapą w takt czegoś co miało być melodią.
Alf w ciągu sekundy poderwał się z posłania przecierając łapą zaspane oczy.
-Berni, słyszałeś to?
-Musiałbym być martwy żeby nie słyszeć...
-Kto to?
-Nie wiem. Czekaj...
-Ulalala laj law ju be......- Ares nie dawał za wygraną.
-Ares ???
-Tak?
-To Ty?
-Pewnie że ja.
-Zamknij się !!- wykrzyczeli chłopcy warcząc przy tym głośno aby podkreślić wagę swojej wypowiedzi.
-Dlaczego? Ćwiczę, to wolny kraj, wolny hotel, konstytucja gwarantuje mi wolność wypowiedzi. Jest po szóstej, se wezwij straż miejską jak coś Ci przeszkadza.
-Ares chłopie my tu do Ciebie grzecznie, prawie z sercem na dłoni, bądź psem, daj spać. Wyjesz gorzej niż głodne szczeniaki.
-Daj mi szansę, poćwiczę, będzie lepiej-odparł Ares, pewien swego.
-Ares zanim Ty skończysz swoje ćwiczenia i będzie lepiej to nasze uszy wylądują na śmietniku a z naszych mózgów zrobi się papka- Alf nie miał zamiaru ustąpić.
-Papka? Czyli będzie jedzone? I do tego miękkie?- Berni nie krył swojego entuzjazmu.
-Berni – ogarnij się i w minucie ciszy przeanalizuj jeszcze raz to co powiedziałem...- Alf jak zwykle po typowym komentarzu Berniego wywrócił oczami.
-Ares powiedz mi chłopie po to Ty chcesz się nauczyć śpiewać.
-A nie będziesz się śmiał?- zapytał niepewnie Ares.
-Nie będę, obiecuję- oznajmił Alf z błyskiem w oku myśląc „ Ale będzie tamacik „
-No więc tak. Miałem kiedyś dom. Taki prawdziwy, wspaniały. Później coś się pozmieniało, nie wiem dokładnie co, może to była moja wina. Wylądowałem w klatce w „umieralni psich marzeń”. Adoptowali mnie, strasznie się cieszyłem. Jednak rzeczywistość trochę mnie zaskoczyła- mieszkałem w budzie, w kojcu, raz karmili raz nie. Bywało różnie, czasami mi się obrywało. Potem wywieźli mnie do lasu i rzucali we mnie kamieniami. Nie wiem czemu, może zrobiłem coś źle. Mówili że jestem zwykłym przeciętnym kundlem więc nic na mnie nie zarobią. Odnalazłem drogę do domu. Jednak nie zagrzałem tam miejsca, zabrano mnie. Teraz jestem tutaj. Tak ja Wy mam co jeść, mam gdzie spać, nikt mnie nie bije. Podobno szukają mi domu. Pomyślałem więc że im pomogę. Wciąż mam w pamięci tamte słowa- że jestem zwykłym przeciętnym kundlem, nikt się mną nie zainteresuje. Postanowiłem więc nauczyć się śpiewać- prawie żaden pies tego nie umie. No dobra malamuty i hasiory ale to inna bajka, one po prostu takie są. Pomyślcie- kto nie chciałby mieć śpiewającego psa. Korzystam więc z podsłyszanej ostatnio piosenki i robię co mogę aby nie być zwykłym przeciętnym kundlem lecz takim wyjątkowym.
Berni i Alf zamyślili się. Chwilę później zaczęli obmyślać sposoby na „niezwyczajość”.
Taniec na dwóch łapach, granie na miskach, piruety. Nie słyszeli już fałszywej melodii która wydobywała się z Aresowego gardła, coraz bardziej cichej, coraz bardziej przepełnionej nutką żalu. Każdy z nich pogrążył się we własnych problemach obmyślając sposoby na to aby przypodobać się ludziom.
Wyjątkowo skomentuję , jako autor: Jaki to świat gdzie psy starają się nam za wszelką cenę przypodobać, aby w końcu mieć dom. Zamiast z podniesionym czołem iść przez życie przy naszym boku jako nieodzowni towarzysze i członkowie rodziny, patrząc na świat zza kraty pogrążają się w niespełnionych marzeniach o prawdziwej miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz