sobota, 24 lutego 2018
Na łańcuch nie - a dlaczego? Do kojca też nie? Jak to?
Kolejny dzień. Kolejny dzień z lodowatym wiatrem na twarzy, ze szronem na rzęsach, ze smyczą, która zamarza w ręku.
Lecisz przez zaspy, aby wynagrodzić swoim własnym psom tydzień w pracy, spacery po ciemku, robienie czegoś godzinami dla innych psów - bezdomnych.
Lecisz psim tempem. Dajesz wywalić się zaspę, dajesz usiąść sobie na głowie, dajesz się polizać. To miał być wasz czas. Tak, miał być, ale nie jest. Bo bezdomność działa 24/7 zupełnie jak Ty.
Dzwoni telefon. Zgrabiałą z zimna ręką wydobywasz go z czeluści psiej torebki. Bo może to "ten dom". Może jakiś pies pojedzie do domu i zostaną mu oszczędzone godziny w lodowatej budzie na łańcuchu, godziny i dni w schronisku, za kratą. Łudzisz się.
Ale nie. Bo to nie jest ten telefon. Ktoś chce psa do pilnowania. Pierdoli o tym, że ma dobre warunki, wybieg na noc a na dzień łańcuch 3 metry. Albo stodołę, garaż, czy inne badziewne wyjście.
Serio? Naprawdę? Po to ściągałam wczoraj czy miesiąc temu psa z łańcucha, żeby oddać go debilowi, który nie powinien nawet pluszakami się opiekować?
Serio malamut to pies, który musi mieszkać na zewnątrz? Serio nie nadaje się do mieszkania w bloku?
Kto mnie będzie pouczał? Jakaś pindzia, która widziała malamuta na zdjęciu od wujka google?
Mam dość. Dość bycia miłą dla cholernych idiotów, którzy nie mają pojęcia o psiej niedoli. Mam dość słuchania dobrych rad od ludzi, którzy nie widzieli na oczy bezdomnego psa. Dość pierdzielenia na FB "wzięłabym ale za daleko", "szkoda że taka odległość", "mogę dać dom ale jak coś pójdzie nie tak to wyp*****". Pies zesikał się w domu, warknął na dziecko. No i co z tego? Życie. Gdybyś słuchał/ słuchała co się mówi to może byś go nie wzięła.
Jestem strasznie zmęczona zrzucaniem winy na psy. Co przysłowiowe 5 minut pojawia się kretyn, znający rasę jedną czy drugą. Bo się nadaje dla dzieci, bo nie jest agresywny.
NIE MA PSÓW DLA DZIECI.
Każdy pies może ugryźć, wystarczy go sprowokować. Sama mam od 10 lat w domu tykającą psią bombę. Bomby nie udało się nikomu odpalić, dbam o to.
Niech jedna z drugą kretynka ruszy głową. Może dostanę 1 wiadomość mniej o 5 tyg. szczeniakach bez matki. Może ktoś wysterylizuje sukę, wykastruje psa.
Mówię wprost. Usypiam ślepe mioty, robię sterylizacje aborcyjne. Za dużo razy musiałam walczyć sama ze sobą i trzymać za łapę psa, który umierał.
Przez ludzką głupotę.
Chcesz psa na dwór? Na łańcuch , do budy? Super - ode mnie go nie dostaniesz. Nie BO NIE.
Jeśli zapewnisz psu ciepłe pomieszczenie na mrozy - ok, nie każdy może i chce mieszkać w domu. Myślisz, masz empatię- dogadamy się. Nie każdy pies musi i chce spać w łóżku. Nie o to chodzi.
Chodzi o to, aby się odnaleźć.
Jak walnie minus 20 a Ty będziesz trzymał psa w budzie lub na łańcuchu" bo on nie chce do domu" czy do kotłowni powiem Ci , że to Ty a może tY powinieneś myśleć. Nie potrafisz? Trudno. Ja mam wybór i nie dam Ci psa. Rzuć kamieniem czy obelgą - mam to gdzieś. Pomagam psom długo i robię to dobrze i skutecznie. Mylę się czasem - mylić się jest rzeczą ludzką, wybaczać psią.
Nie szukam kraju z bajki. Szukam empatii i dobrych domów.
Bo wkrótce zima nadejdzie sroga i zimna. Ile psów zamarznie? Nie wie, ale karma to suka i zawsze wraca.
Nie utożsamiajcie mojego wpisu z żadną Fundacją.
To moje zdanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ładnie napisałaś. Żaden pies nie nadaje się na -20 stopni. Mój husky-malamut (mieszaniec taki) mieszka że mną i dwójką dzieci w mieszkaniu i jest nam dobrze. Chodzimy do lasu codziennie ale wracamy do ciepłego mieszkania i nigdy bym mu nie pozwoliła spać na dworze. Pozdrawiam 😀
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ujaść.Świetny tekst.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgodzę się całą sobą odnośnie mrozów- psiaków w domu/ na łańcuchu, na prawdę! Ale coś mi się robi, kiedy czytam na przykład "Dość bycia miłą dla cholernych idiotów, którzy nie mają pojęcia o psiej niedoli." to traktuję to zbyt całościowo. Dwa lata temu po poznaniu "super Pana" z pieskiem, wraz z chłopakiem ratowaliśmy takiego pieska zimą, bo pan postanowił go zostawić. Trochę pijaczyna, cokolwiek. Nie wiedzieliśmy jednak gdzie mieszka, więc wzięliśmy Sonica do siebie na chwilę, mimo posiadania szczeniaka, który nie bardzo chciał kolegę w swoim domu tolerować. Po telefonie do schroniska i przybyciu Pani do której dostałam telefon po znajomości, przypadkiem -co było dla nas świetną wiadomością zostaliśmy potraktowani jak największe katy. Przez to, że znaliśmy imię psa, pies w miarę chciał za mną iść, bo znał mnie poprzez częste spotkania pod blokiem i przez informację podaną Pani odnośnie okolicy wieku psa (ze względu na rozmowę z właścicielem, którego mijaliśmy nie raz) - zostaliśmy potraktowani jak najgorsze stworzenie świata, które pozbywają się psa. Pani moje łzy rozpaczy potraktowała jako świetne aktorstwo, a żal i obrzydzenie ujawniła w taki sposób, że do tej pory odczuwam smutek nie tylko związany z sytuacją Sonica, ale również z tym, jak się wtedy poczuliśmy. Dlatego proszę, nigdy więcej nie chce czytać słów o ludziach- cholernych idiotach - bo wiem, ze tacy są, ale czasem można przesadzić w swoich osądach zniechęcając innych do ogrzewania swoich serc dobrem w przyszłości. Nie znaczy to oczywiście, że nie chcemy więcej pomagać, ale ta sytuacja za każdym razem choćby u mnie wprawia w osłupienie i łzy napływające do oczu nie tylko przez to jak skończył biedny Sonic, ale dlatego jak my zostaliśmy osądzeni.
OdpowiedzUsuńTekst bolesny, ale prawdziwy!
OdpowiedzUsuń