niedziela, 14 października 2012

Hotelowe pogaduchy czyli Alf i Berni w akcji





W błogą, prawie niczym niezmąconą , podszytą cichutkim pochrapywaniem hotelową ciszę nagle wdziera się głośny krzyk, podszyty szyderczym chichotem:
-Fifiiiiiiiiiiiiiiiiii???????!!!!!!!!!!!!!!!!
Brak jakiejkolwiek reakcji zachęca dodatkowo złośliwego krzykacza:
-Fiiiiiiiifiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii słyszysz czy nie?
-Czego????
-Śpisz?
-No teraz już nie...
W ten oto uroczy sposób zaczynają dzień nasi hotelowi bohaterowie- Alf i Berni. Pomijamy nieznaczący fakt , iż jest godzina 5 rano i każda NORMALNA żywa istota chce spać.
Nasi chłopcy niezrażeni tym faktem , wyspani i zadowoleni z życia rozpoczynają poranne rozmowy.
-Fifi???
-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz- będziesz miał problem...
-A moja to wina że obstrzygły Cię na pudla i zostawiły pompon na ogonie? - Berni nie mógł się powstrzymać od złośliwego chichotu. - Fifi pasuje jak ulał...
-Nie bądź taki „hop do przodu”, na Ciebie wołają Isia..... Zbabiałeś czy co? A plotki słyszałeś?
-Plotki? Ostatnie badania potwierdzają że to Ty jesteś królem plotek więc czekam.
-Kojarzysz naszą Azę? Mieszkała w boksie koło Ciebie. Niezła laska z niej była. Tylko miała dziecko więc wolałem się trzymać z daleka. Wiesz jak jest, stała się drażliwa.
- No kojarzę ale co z tego?
- No poszła do domu ostatnio nie?
- No poszła i????
- Podobno jest bohaterką..
- Nasza Aza?
- No nasza Aza..
- NASI NASI NASI!!!!
- Berni błagam ogarnij się. Dasz mi skoczyć?
- Tak, przepraszam wzięła we mnie górę natura kibica...
- Z kim ja się zadaję – Alf znacząco wywrócił oczami- Jak dobrze wiesz, mam szeroką siatkę informatorów, nigdy nie zgadniesz jakie wieści otrzymałem od nich w ostatnim czasie...
- No zgadnąć nie zgadnę ale na pewno zaraz mi powiesz. Raczej nic nie powstrzyma Cię przed Twoim codziennym słowotokiem...
- Jak będziesz złośliwy niczego się ode mnie nie dowiesz...
- Dowiem , dowiem, przecież nie wytrzymasz.
- No więc... tak jak wspominałem Aza jest bohaterką. A do tego bystrą bohaterką... Jak już znalazła dom i właścicieli to umiała się ustawić. Uratowała swojego Pańcia i teraz jest nie do ruszenia- wiesz najlepsze kąski, głaskanie, słowem full wypas.
- Alf czy możesz przejść do sedna i opowiedzieć co się stało....
- No przecież już właśnie miałem mówić. Pan Azy poczuł się źle któregoś dnia. W jednej chwili stał a w drugiej już leżał na ziemi z rozwaloną głową. Zemdlał. Ogarniasz temat?
- Na razie tak. Skończysz wreszcie??
- Chciałem zbudować odpowiednie napięcie. Więc kiedy Aza zobaczyła co się stało zaczęła wyć na cały regulator, chodziła po leżącym, darła się wniebogłosy, lizała go po twarzy. Aż się w końcu biedaczyna ocknął i zadzwonił po pomoc. Gdyby nie ona nie wiadomo jak skończyłaby się cała sprawa. Aza go dobudziła.
- Ale jaja...
- No jaja jak berety...
- I co dalej?
- Jak to co? No poleżał w szpitalu i wyszedł, ma się dobrze. Podobno Aza była bardzo smutna w czasie jego nieobecności, nie chciała spacerować, była bardzo cicha. Biedaczka pewnie myślała że znowu ktoś ją zostawił.
- Ty Alf wiesz co myślę?
- Co?? - Alf nadstawił uszy w oczekiwaniu na jakieś głębokie przemyślenia.
- Jak tak dalej pójdzie to będziemy sławni i bogaci, w końcu ona nasza była !
- Berni!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ty zawsze tylko o jednym- odparł zrezygnowany Alf- Ja myślę że może dzięki takim historiom więcej z nas znajdzie dom...
- No wszystko fajnie, mam tylko jedno pytanie??
- Jakoś mnie to nie dziwi- odparł Alf spoglądając na Berniego z wyższością- Słucham.
- Alf co to jest dom?
- Nie wiem...- odparł z rezygnacją Alf i zapatrzył się we wschodzące słońce, powracając myślami do pewnego snu sprzed lat. W tym śnie opuścił na zawsze hotel i już nigdy nie oglądał świata zza krat. Przebywał w bliżej nieokreślonym miejscu ale był wolny i kochany.
Może to właśnie był dom...