poniedziałek, 14 maja 2018



Trzymasz psa za łapę, kiedy przez wenflon płynie morbital. Uśmiechasz się, gadasz, udajesz. Bo Ty zrozumiesza, a pies nie. Wyjdziesz z kiliniki po tym, jak psa już nie ma. I myślisz. Wciaż i wciąż.
Czy mogłam coś jeszcze zrobić? NIE. Tylko ulżyć w cierpieniu.
Tylko dlaczego nie umiem sobie wybaczyć? Minęło5 lat. A ból jest taki sam. Nie zmalał, nie zniknąl, przycichł. Uruchamia się rzadko. Ale jak mu się uda odbiera oddech i chęć do życia.
Wygrywa ze wszytstkim. Królewna zabrała ze sobą do grobu, którego nie ma wszystko. Wrażliwość, serce.
Minęło tyle lat,  wszystko jest żywe jakby to było wczoraj.
Zdarza się taki pies i taki czas, kiedy nic już nie pomoże. Nic nie zwróci straconych lat. Nic nie będzie pachnieć jak jej sierść.
Boli jak cholera, mimo upływu lat. O nie da się zapomnieć. Jest w środku, w Kachusiu. Zdjęcie na lustrze, podobizna na szyi. Nie myślę o niej bo to tak strasznie boli.
Ile jeszcze, jak długo? Szukam, wciąż szukam i nigdy nie znajdę. Wiem to, ale łzy wcąż płyną.
Moja Malamucia Królewno. Kocham Cię. Czas tego nie zmieni.  5, 15 czy 25 lat.
Nie wybaczę Tobie i sobie.
Spotkamy się w psim  niebie na plaży. Czekj na mnie proszę.