sobota, 23 kwietnia 2016

Saba , która odeszła


Nazywam się Saba i właśnie umarłam.
Miałam dobre życie. Miałam cudowne życie. Urodziłam się w pseudohodowli.
Do nowego domu trafiłam w wieku 5 tygodni.
Moi opiekunowie dali radę. Wyrosłam na zdrowego i silnego psa.
Bardzo ich kochałam. Jednak każda miłość kiedyś się kończy. Nasza skończyła się dzisiaj.
Nie potrafiłam już dłużej walczyć, mimo, że bardzo się starałam. Starałam się dla niej. Wiedziałam, że Ona zapłaci za to najwyższą cenę. Lecz zrozumiałam, że każdy ma swoje miejsce i swój czas. Mój czas dobiegł końca.
Moja opiekunko, przyjaciółko, powierniczko.
Wiem, że masz złamane serce. Wiem, że czas nie leczy ran, on tylko przyzwyczaja do cierpień.
Nie płacz, patrzę na Ciebie. Jestem z Tobą w każdej chwili i w każdym momencie. Kiedy będzie Ci źle wyobraź sobie , że jestem koło Ciebie i kładę głowę na Twoim kolanie. Czujesz?
Jestem tu. Nie odeszłam, nie odejdę, dopóki będziesz o mnie pamiętać. Nasza miłość jednak się nie skończyła- będzie wieczna i doskonała- tak jak każda ludzko - psia miłość.
Nadal tu jestem, wystarczy , że zamkniesz oczy i poczujesz moją obecność. Nigdy nie chciałam Cię opuścić i nigdy tego nie zrobię.
Wybacz mi, że nie mogłam już dłużej walczyć i wybacz sobie, jedyne co mogłaś zrobić to pozwolić mi odejść.
Dziękuję Ci za cudowne życie- oby każdy pies miał taki Dom, jaki ja miałam.
Nie płacz. Przypomnij sobie momenty kiedy biegałam szczęśliwa za piłką. Pamiętasz moją radość i Twoje zadowolenie? Przypomnij sobie chwile, kiedy dawałaś mi wolność a ja biegałam z wiatrem w uszach.
Niech te chwile zostaną w Twojej pamięci. Te najlepsze. Nawet te, kiedy przywlokłaś do domu Kluskę, ku mojemu niezadowoleniu. Stałyśmy się przyjaciółkami, stadem.
Dziękuję Ci rówież za to. I za to że byłam członkiem Twojej rodziny- to był zaszczyt.
Nie płacz- dałaś mi wszystko co mogłaś mi dać. Jednak ani czasu ani choroby nie mogłyśmy oszukać.
Kiedyś znów się spotkamy- wierzę w to. Ty też uwierz. Bo nie było by większej niesprawiedliwości, gdyby pies i człowiek, zakochani w sobie tak jak ja i Ty  nie mieli się nigdy więcej spotkać...


niedziela, 10 kwietnia 2016

Agunia- pies skazany na śmierć za życia...



Jestem Aga, mam padaczkę. Tyle się liczy. Nieważne, że jestem młoda, chcę kochać i uwielbiam ruch. Nikogo nie obchodzi to, że kiedy biegam po łące, czując wiatr w uszach jestem wolna. Wolna od świata, w którym jestem tylko chorym psem, skazanym na bezdomność i śmierć.
Was- ludzi, nie obchodzi nic poza tym, że jestem chora. Nie widzicie jak z dnia na dzień coraz bardziej staję się cieniem. Cieniem psa, którym mogłam być, gdyby ktoś go pokochał.
Czego mi brakuje? Nie prosiłam o chorobę, nie chciałam jej. Mogę normalnie żyć, jeśli tylko ktoś da mi szansę. Dostaję leki, umiem sobie radzić w nowych warunkach.
Jest jedna rzecz z którą nie poradzę sobie nigdy- Wasza obojętność.
Ja nie jestem gorsza- jestem po prostu chora, choroba nie wybiera.
Czy wiecie jakie to uczucie, kiedy ktoś zabiera Was na spacer, przytula się, głaszcze. Ma się nadzieję, że tak będzie zawsze- ale nie, bo mam padaczkę. Jestem nietykalna, gorsza, nie mam szans na dom.
Nie możecie się na chwilę zatrzymać i choć przez minutę pomyśleć jak ja się czuję???
Jestem wyżłem, potrzebuję ruchu, wolności i miłości. Jedyna rzecz która może Was ograniczać to moje tabletki i ataki. Zdarzają się rzadko. Z każdego wyszłam obronną łapą- bo chcę mieć dom. Czekam na kogoś, kto patrzy sercem, nie oczami.
Kiedy śpię w mojej budzie często śni mi się, że mam swoje miejsce na ziemi. Czuję delikatną rękę na głowie i słyszę ciepły głos, który mówi- Aguniu, nie martw się, już nigdy nie będziesz sama. Kochamy Cię. I nigdy nie zostawimy. W błogości macham łapami leżąc na plecach i czując się bezpiecznie a później budzę się i jedyne co widzę to ściany od mojej budy.
Powiedzcie mi Wy ludzie- bo ja jako pies tego nie rozumiem. Czy trudno jest pokochać kogoś kto ma bagaż doświadczeń ? Czy trudno jest pokochac kogoś kto ma mniejsze szanse?
Tak bardzo chciała bym mieć dom. Będę dobrym wyżłem, radosnym, energicznym, dającym nogę, jeśli mi pozwolicie- chociaż tak nie powinno być.
Nie proszę dla mnie – proszę dla nich- moich opiekunek. Ja dawno temu pogodziłam się z ludzką bezduszością , one nie. Wciąż wierzą, że gdzieś tak na świecie jest ktoś, kto pokocha mnie mimo wszystko...
Mieszkam pod Krakowem. Odwiozą mnie do nowego domu, nawet w innym mieście, byle kotów tam nie było bo nie za bardzo za nimi przepadam...
Dziękuję , że poświęciliście czas , aby przeczytać moją historię.
Pamiętajcie, nadal czekam. Agusia..
Kontakt:

Magda 509188082